Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   54
                                     

Jacek "AloneMan" Marciniak


DEUS EX to jedna z najbardziej fascynujących gier wszechczasów. Niewiele jest bowiem tytułów, które można kończyć kilka razy i zawsze odnajdywać coś, co się wcześniej przeoczyło. Niewiele jest tytułów, które zawsze potrafią czymś zaskoczyć. A DEUS EX taki właśnie jest.



Gra pojawiła się na rynku nieco ponad 4 lata temu. Tym, co uderzało w niej od samego początku, był, chciałoby się rzec, synkretyzm gatunkowy. Ciężko było zaklasyfikować DEUS EX do określonego gatunku. Można tu przecież znaleźć elementy charakterystyczne dla strzelanin FPP jak np. konieczność częstego używania broni czy walki z licznymi przeciwnikami. Gra posiada również cechy „skradanek” typu THIEF. Wreszcie wiele wskazywało na to, że DEUS EX to gra RPG. Od rozbudowanej fabuły, poprzez sporą liczbę dialogów aż do systemu rozwoju postaci. Zdawać by się mogło, że takie połączenie dość różnych od siebie gatunków nie może wyjść żadnej grze na dobre. Tak jednak nie było, o czym już 4 lata temu przekonała się większość graczy na świecie.



BETTER THAN KINGS... GODS
Jak wspomniałem wcześniej, fabuła tej gry jest bardzo rozbudowana i nie ma sensu przytaczać jej w całości. Zwłaszcza, że mogłoby to popsuć zabawę ludziom, którzy jeszcze w DEUS’a nie grali. Rzecz dzieje się w latach mniej więcej w latach 60 XXI wieku. Świat bardzo się rozwinął, ale stanął przed nowymi wyzwaniami. Rosnąca liczba różnego rodzaju zamachów wymusiła na OZN powołanie specjalnej komórki do walki z międzynarodowym terroryzmem - UNATCO. W skład tej organizacji wchodzą najlepsi na świecie specjaliści, ale ich pozycja jest zagrożona przed agentów nowej generacji. Agentów, którzy zostali poddani modyfikacjom genetycznym. Pierwsze prototypy działają w agencji od pewnego czasu, zaś prototyp drugiej generacji właśnie zaczyna swoją służbę. Nazywa się JC Denton i to w niego wcieli się gracz.



Z jego perspektywy będzie śledził zachodzące na świecie wydarzenia i podejmował decyzje, po której ze stron ma się opowiedzieć. Czy pozostać lojalnym wobec swoich przełożonych czy wspomóc terrorystów? Czy wybrać, to co dobre dla niego samego czy też pomóc całemu światu? Wszystko zależy od osoby, która zasiądzie przed monitorem... Z powyższego opisu mogłoby wynikać, że fabuła DEUS EX nie jest wcale taka odkrywcza. Przecież opowieści o herosie walczącym z terroryzmem było już bez liku. Różnica polega jednak na tym, że JC Denton jest bohaterem, z którym gracz się naprawdę identyfikuje, a podejmowane decyzje naprawdę wpływają na wirtualny świat. Poza tym sama fabuła z czasem tak się rozpędza, że można się poczuć jak podczas oglądania dobrego filmu czy czytania wciągającej książki.
WELCOME TO THE COALITION!
Tym, co sprawia, że DEUS EX nawet dzisiaj jest grą wartą uwagi, jest rozległość przedstawionego świata. Wir przygód rzuci JC w najrozmaitsze miejsca na kuli ziemskiej - od Nowego Jorku począwszy, na słynnej Area 51 skończywszy. Najpiękniejsze jest to, że każda z lokacji ma swój specyficzny klimat, którego wprost nie sposób opisać. Gracz czuje się zupełnie inaczej przechadzając się po tętniącym życiem Hong Kongu oraz gdy „zwiedza” wyludniony wręcz Paryż. Bogactwo tego tytułu jest wręcz niepojęte, nawet w porównaniu do gier powstających obecnie. Rzekłbym nawet, że większość nowych „hitów” DEUS EX bije na głowę pod względem różnorodności wirtualnych lokacji.
Oprócz wielu miejsc, jakie czekają do spenetrowania, gracz będzie miał także okazję porozmawiać z dziesiątkami postaci. Właściwie z każdą napotkaną osoba można zamienić dwa słowa. Oczywiście nieraz będą to rzeczywiście tylko „dwa słowa”, ale z kluczowymi bohaterami można prowadzić naprawdę długie dialogi. Często warto zaczynać konwersację nawet kilka razy, bo twórcy DEUS’a ukryli w wypowiedziach postaci wiele żartów czy ciekawostek, które budują klimat rozgrywki.



I NOW HAVE FULL ACCESS TO YOUR SYSTEMS
Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to nawet dzisiaj nie można jej wiele zarzucić. Całość została oparta na silniku UNREAL’a, który moim zdaniem jest jednym z najlepszych. Co prawda może denerwować dość charakterystyczny sposób poruszania się bohaterów, ale widywałem o wiele gorsze i to w grach powstałych o wiele później niż DEUS EX. Co się zaś tyczy muzyki, to jej twórcom należą się naprawdę solidne ukłony. Ścieżka dźwiękowa w tej grze jest jedną z najlepszych jakie kiedykolwiek słyszałem. Patetyczny motyw rozpoczynający rozgrywkę wprowadza w bojowy nastrój, a muzyka przygrywająca podczas akcji tylko ten nastrój pogłębia. Gdy nic się nie dzieje, melodia jest spokojna i stonowana, aby nagle rozpędzić się w momencie strzelaniny czy zagrożenia.



Na koniec chciałbym stwierdzić, że DEUS EX jest jedną z najlepszych gier, w jakie przyszło mi grać w całym swoim kontakcie z komputerami. Mogę ją z czystym sumieniem polecić wszystkim, którzy... Nie, po prostu wszystkim! Jeśli już miałbym postawić jakiś warunek, to konieczna jest przynajmniej średnia znajomość języka angielskiego. Można grać i bez tego, ale wówczas tytuł ten traci wiele swojego uroku.


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   54