Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   55
                       

Grzegorz "Gregorious" Kozak


DIVINE DIVINITY w dość nieoczekiwany i przebojowy sposób wdarła się w rynek gier cRPG. Tytuł ten nie należy do najmłodszych, ale nie wiek stanowi o atrakcyjności gry. Jeżeli lubisz takie tytuły jak DIABLO czy BALDUR'S GATE, to DIVINE DIVINITY jest właściwą produkcją.



Początek gry jest standardowy. Spośród wojownika, maga i łotra wybieramy naszą postać (o płci też nie zapomniano, wiec panie niech nie grzmią). Każda z postaci w naturalny sposób różni się od siebie, a co za tym idzie, gry nimi nie będą takie same. Postaci są opisane za pomocą czterech głównych współczynników (Siła, Zręczność, Budowa, Inteligencja). Rozważne przydzielanie punktów jest kluczem to bezproblemowej gry w DIVINE DIVINITY. Ogólnie odpowiednie kierowanie rozwojem naszej postaci będzie miało kluczowe znaczenie dla ukończenia gry. Po dokonaniu wyboru naszego alter ego ujrzymy intro, z którego dowiemy się, że nasz bohater nie jest normalnym człowiekiem. Nie, nie, nie ścigają go panowie od kaftanów i pokoi bez klamek. Jak przystało na prawdziwego bohatera, jest on wybrańcem (tzw. czołzenłan), barkach którego spoczął nie lada obowiązek. Tu Was zaskoczę, musi uratować krainę Rivellon, która upodobał sobie niejaki lord Chaos. Hmm, chyba jednak nie jesteście zaskoczeni? Początek nie jest zbyt oryginalny, ale najważniejsze jest to, co otrzymamy później, a to już kawał bardzo dobrej gry cRPG.



Cała historia rozpoczyna się w ciemnej i zimnej piwnicy niejakiego Jorama. Nie wiemy kompletnie jak się tu znaleźliśmy, ale z nie jednego pieca chleb jedliśmy, więc i teraz sobie poradzimy. Z mega ciężką głową wytaczamy się po drobinie na górę. Spotkamy owego Jorama, który w niezwykle miły sposób odpowie na nasze pytania. Dowiemy się od niego, że trafiliśmy do wioski Aleroth, która boryka się ze sporymi problemami. Mieszkający tu uzdrowiciele stracili swą moc, a ich przywódca, Mardaneus został opętany przez demona i wygląda jakby postradał zmysły. Na cóż więcej czekać? Czas się zabrać do roboty i rozwikłać tą iście detektywistyczną zagadkę.



Od pierwszej chwili obcowania z DIVINE DIVINITY poraża ogrom szczegółowości świata. Praktycznie z każdym przedmiotem można coś zrobić. Nie ważne czy jest to skrzynka, doniczka, pudło czy inne badziewie. Jeżeli mamy ochotę możemy zabrać to do ekwipunku, a jeśli nie, to np. poprzesuwać, co się często przyda przy poszukiwaniu ukrytych dźwigni czy innych klap. Wiele przedmiotów prócz zastosowania czysto dekoracyjnego można wykorzystać praktycznie. Jeżeli lubimy alchemię nic nie stoi na przeszkodzie, by wybrać się do lasu i trochę poszperać. Lasy Rivellonu obfite są w takie roślinki. Umiejętność robienia mikstur przyda się również, gdy zabraknie nam płynów życiowych. Wówczas bez problemu zmieszamy niepotrzebne miksturki, aby uzyskać te najcenniejsze.

Jeżeli chodzi o umiejętności, to jest ich w sumie 96. Podzielone zostały na 3 kategorie (zgodnie z profesjami) po 32 w każdej, z możliwością rozwinięcia do 5 poziomu zaawansowania. Daje to dość potężne możliwości rozwoju postaci. Jednak autorzy troszkę źle wyważyli grę przy dość swobodnym wyborze umiejętności. Oczywiście, gdy nasze decyzje są chaotyczne nic nas nie uratuje przed wielkimi trudnościami podczas gry. W przypadku DIVINE DIVINITY może to być ogromna cena, gdyż nie rozwijając pewnej umiejętności nie będziemy w stanie przejść gry. Jest to niewątpliwie ogromny minus, bo pomimo trudności nie powinno być jednej właściwej ścieżki rozwoju postaci. W tym momencie dostrzeżecie siłę DIVINE DIVINITY, ta gra jest tak pieruńsko wciągająca, że będziecie zaczynać po kilka razy, aby nie popełnić błędów z przeszłości.


Wciągnięcie się w ten tytuł gwarantuje długie godziny wyjęte z życia. Nie polecam go, gdy musicie się uczyć, bo na pewno nauka będzie musiała poczekać na swoją kolej. Musicie również przezwyciężyć pewne zniechęcenie, gdyż na początku gra może wydawać się bardzo niewyważona. Zabijając pierwsze potwory nie będzie problemu, ale, gdy tylko trafimy na jakąś mocniejszą odmianę zaczynają się schody. Walka z takimi cudami przypomina raczej pojedynek z bossem niż zwykłym szeregowym piechurem. Szczęśliwie po kilku poziomach doświadczenia lub zaopatrzeniu się w odpowiedni czar, życie naszego bohatera stanie się łatwiejsze.
Świat Rivellonu jest bardzo rozbudowany i tętniący życiem. Spotkamy aż 150 rodzajów bohaterów niezależnych i blisko setkę różnego rodzaju stworów. Gdy będziemy podróżować ostępami na pewno nie zabraknie atrakcji. Wróg nie śpi i tylko czyha, by skrócić nas o głowę. Pomimo wstępnych trudności w pokonywaniu przeciwników warto odkrywać mapę również poza głównym traktem. Czeka tam wiele questów i ciekawych przedmiotów, których jest całe mnóstwo. Jeżeli ktoś lubi kolekcjonować ekwipunek powinien wiedzieć, że parametry przedmiotów są za każdym razem losowane. Warto, więc w pewnych miejscach pobawić się w save/load i zamiast noża do chleba otrzymać super-hiper-duper-mega-kosmiczną kosę.



Jeśli znudzi się nam podróżowanie po bezdrożach, można śmiało wrócić na tereny bardziej cywilizowane, gdzie nudzić się nie będziemy na pewno. Pełno tu różnych NPCów. Od tych stanowiących jedynie tło i mających do powiedzenia jedną i tą samą kwestię, poprzez różnego rodzaju kupców i innego rodzaju usługodawców, do postaci ważnych do dalszego rozwoju fabuły. Prócz głównej ścieżki rozwoju fabuły nie zabraknie questów czysto rekreacyjnych, pozwalających na nabicie punktów doświadczenia i wzbogacenie kiesy złotymi monetkami. Generalnie standard, jeśli chodzi o gry cRPG. Jedynie czasem mogą wystąpić problemy z ich wykonaniem, gdyż znalezienie rozwiązania może zająć wiele czasu i biegania po mapie jak głupek i pomimo wielu informacji bez pozytywnych skutków. Przyzwyczajcie się, że niektóre questy nie zostaną rozwiązane lub nastąpi to całkiem przypadkowo.
Przyjrzyjmy się teraz oprawie audiowizualnej. DIVINE DIVINITY wykonana została w rzucie izometrycznym. Grafika (otoczenie i postacie) jest dwuwymiarowa, ale wykonana bardzo szczegółowo. Animacja nie jest specjalnie rażąca, a wykonanie efektów czarów nie kole w oczy. Pomimo tego, że graficznie dla wielu gra może wydawać się archaiczna, ta forma pasuje do ogólnego klimatu DIVINE DIVINITY. Od strony oprawy dźwiękowej już w menu usłyszymy genialny motyw muzyczny. Także podczas właściwej gry nasze uszy nie zwiędną, a nawet zostaną mile połechtane. Muzyka, jeśli występuje, to idealnie pasuje do klimatu danego miejsca i całej gry. Jeśli chodzi o dźwięki, to wszystko jest w miarę poprawne. Można się jedynie zastanowić nad pomrukiwaniami orków, ale ja nigdy nikogo takiego nie widziałem, więc mogę się mylić.
Jeżeli jesteście fanami gier diablopodobnych, a także wszelkiego rodzaju „baldursów”, wybór DIVINE DIVINITY będzie jak najbardziej wskazany. Bardzo ciekawa fabuła, sporo walki, dużo questów, interesujący i rozbudowany świat, to niewątpliwie ogromne zalety DIVINE DIVINITY i nawet usterki techniczne nie powinny odstraszać. Obecnie gra jest dostępna w polskiej, kinowej wersji językowej i można ją nabyć za naprawdę śmieszne pieniądze. Gorąco polecam fanom dobrych cRPG.


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   55